Jak Beniowski został władcą Madagaskaru

Niewielu wybitnych odkrywców i podróżników zapisało się na kartach historii Polski. Jednym z nich był z pewnością Maurycy Beniowski. Świetny żołnierz, żeglarz, dowódca, a nawet… król.

Maurycego Augusta Beniowskiego obudziły trzy następujące po sobie wystrzały z dział. Podróżnik nie był jednak zaskoczony. Wiedział, że te salwy oznaczają, iż właśnie dzisiaj, 10 października 1776 r., nadszedł jego wielki dzień. Po raz pierwszy, od kiedy przybył na Madagaskar, a spędził tu już długie trzy lata, włożył miejscowy ubiór – powłóczystą białą szatę, jaką nosili miejscowi władcy zwani rohandrianami. O szóstej rano do jego namiotu wszedł Raffangour, wódz plemienia Sambarywów, i kilku innych znaczniejszych władców malgaskich. „Poprowadzono mnie zatem na obszerną i piękną równinę, którą wokoło otaczał lud w liczbie co najmniej trzydziestu tysięcy. (…) Na czele stali szefowie, a pośrodku niewiasty. Gdym wszedł pomiędzy ten lud, powitał mnie okrzyk radosny” – pisze w swoim słynnym „Pamiętniku” Beniowski. Przemówił Raffangour, ponieważ jako najstarszy wiekiem wódz to właśnie on przewodniczył uroczystościom. Kwiecistym językiem przypomniał historię Malgaszów, walki, jakie między sobą toczyli od czasów, kiedy zabrakło jednego władcy, ucisk, jaki cierpieli ze strony Francuzów. Następnie poprosił Beniowskiego o przyjęcie godności ampansakaby, czyli najwyższego władcy, panującego nad wszystkimi malgaskimi rohandrianami. Beniowski oczywiście się zgodził, wypełniając ustalenia powzięte wspólnie z rohandrianami w ciągu kilku poprzednich dni. Pozostało jeszcze dopełnienie kilku rytuałów.

Społeczeństwo Madagaskaru podzielone było na kasty. Nowy król królów odwiedzał po kolei każdą z nich, własnoręcznie zarzynał woły, a jego nowi poddani maczali w krwi zwierzęcia miecze i spijali krople krwi cieknące z ostrzy, składając jednocześnie przysięgę wierności. Beniowskiego i najwyższych wodzów malgaskich dodatkowo połączyło braterstwo krwi – przecięli sobie skórę na ramionach i wysysając krew z ran, „rzucali najsroższe przekleństwa na tego, który by złamał swoją przysięgę, błogosławiąc zaś tego, który dochowa swych ślubów”. Na zakończenie spisano akt elekcyjny, ułożony w języku malgaskim, lecz spisany literami łacińskimi, który został trzykrotnie odczytany zgromadzonym na równinie, a następnie podpisany w imieniu tubylców przez Hiawiego – rohandriana Wschodu, Lambouina – rohandriana Północy, i Raffangoura – rohandriana Sambarywów. Natychmiast ściągnięto też powiewającą nad fortem białą flagę burbońską i zawieszono flagę błękitną – symbol niepodległego Madagaskaru.

W ten oto sposób Maurycy Beniowski, Polak, konfederat barski, zesłaniec, a później uciekinier z kamczackiej niewoli, awanturnik i tułacz przemierzający morza i oceany całego świata, został ampansakabą, władcą całego Madagaskaru. Jak do tego doszło?

Buntownik z wyboru

Maurycy Beniowski przyszedł na świat 20 września 1746 r. w miasteczku Vrbové na terenie obecnej Słowacji, wówczas części Węgier. Był synem pułkownika Samuela Beniowskiego i baronówny Anny Róży Révay. Rodzina miała korzenie węgierskie, ale od XIV w. była silnie związana z Polską. Sam Maurycy, który przybył do Rzeczypospolitej w wieku niespełna 17 lat, zawsze podkreślał, że czuje się Polakiem. Dał temu wielokrotnie świadectwo w swoim „Pamiętniku”. Wspomnienia te, po raz pierwszy opublikowane w 1790 r. w Londynie, cztery lata po śmierci Beniowskiego, do dziś są głównym źródłem wiedzy o tej niezwykłej postaci. Wielu badaczy, przede wszystkim z Francji i Rosji, wielokrotnie podważało prawdziwość znajdujących się tam opisów przygód i odkryć. Wiele wskazuje jednak na to (wiarygodnie uzasadnił to m.in. w swojej książce Edward Kajdański), że próby uczynienia z Beniowskiego zwykłego awanturnika i konfabulanta miały podłoże polityczne. Tak czy inaczej „Pamiętnik” Beniowskiego pod koniec XVIII w. i na początku następnego stulecia cieszył się w Europie ogromnym powodzeniem. Do 1808 r. książka miała 18 wydań w sześciu językach. Beniowski stał się bohaterem licznych utworów i źródłem inspiracji dla wielu autorów. Nie powinno to dziwić, bo życie Beniowskiego było niezwykle barwne i pełne przygód.

Temperament roznosi Beniowskiego już od najmłodszych lat. Dom rodzinny opuszcza w wieku 16 lat, kiedy umiera jego ojciec (dwa lata wcześniej osierociła go matka). Włóczy się po całych Węgrzech i Polsce, wstępuje w związek małżeński z Anną Zuzanną Heńską (Hönsch), Polką pochodzącą ze Spisza, ale po pewnym czasie wraca w rodzinne strony, gdzie podczas dochodzenia swoich praw spadkowych dokonuje typowego staropolskiego zajazdu na majątek w Hruszowie. Ścigany przez urzędników Marii Teresy salwuje się ucieczką do Polski. Tymczasem w Rzeczypospolitej w lutym 1768 r. zawiązuje się konfederacja barska – zbrojny zryw szlachty polskiej w obronie złotej wolności, wymierzony w króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i popierających go Rosjan. Beniowski przystępuje do konfederatów. Szybko się okazuje, że ma wrodzone talenty żołnierskie i dowódcze. Dzielnie walczy w wielu bitwach przeciwko wojskom rosyjskim, jest siedmiokrotnie ranny, ale w maju 1769 r. w starciu pod Nadwórną dostaje się do carskiej niewoli. Zostaje zesłany do Kazania, gdzie momentalnie przyłącza się do spisku, którego celem jest uwolnienie uwięzionych w Kałudze przywódców konfederacji. Kiedy Beniowski dowiaduje się, że spisek został wykryty, wraz ze swoim przyjacielem Adolfem Wynblathem ucieka do Petersburga, skąd zamierzają się przedostać dalej do Holandii. Wpadają w zasadzkę. Zdrajcą okazuje się kapitan holenderskiego statku. Tym razem wyrok jest bardziej surowy. Caryca Katarzyna II osobiście skazuje Beniowskiego na zsyłkę na położoną na wschodnim krańcu imperium Kamczatkę.

Wielka ucieczka

Najważniejszą osadą rosyjską na Kamczatce jest ówcześnie Bolszerieck. Władze carskie traktują mroźny półwysep, niemal całkowicie odcięty od cywilizowanego świata, jako więzienie dla osób, które zbuntowały się przeciw carskiemu despotyzmowi. Mieszka tam więc sporo ludzi inteligentnych i obrotnych. Beniowski zaprzyjaźnia się z jednym z nich, cieszącym się wielkim autorytetem wśród zesłańców Piotrem Chruszczowem. Razem zakładają tajne sprzysiężenie o szumnej nazwie Rada Sekretna. Beniowski szybko zapewnia sobie lepsze warunki pobytu niż reszta skazańców. Rzutki Polak, pełen ambitnych pomysłów, zdobywa sympatię naczelnika Kamczatki Niłowa i serce jego pięknej córki Afanasji, która zakochuje się w nim bez pamięci. Nie porzuca swojego ukochanego, nawet gdy dowiaduje się o spisku. Wręcz przeciwnie, obiecuje ostrzegać Beniowskiego o ewentualnym niebezpieczeństwie.

Kiedy Niłow dowiaduje się w końcu o tajnym sprzysiężeniu, poleca aresztować Beniowskiego. Ten jednak wcześniej dostaje od zakochanej w nim dziewczyny czerwoną wstążkę, umówiony sygnał. Buntownicy obezwładniają patrol Kozaków i ruszają do siedziby naczelnika. Niłow w rozpaczy rzuca się na Beniowskiego, ale ginie od ciosu szablą zadanego przez towarzyszącego Polakowi spiskowca. Po rozbiciu kolejnego oddziału kozaków Beniowski jest panem całej Kamczatki. Nie zamierza tu jednak pozostać. Ekwipuje galeotę „Św. Piotr i Paweł”, zabiera z magazynów Bolszeriecka drogocenne futra przeznaczone na eksport do Chin oraz tajne archiwum carskie dotyczące ekspansji rosyjskiej na Dalekim Wschodzie. Wysyła list do Petersburga, w którym oskarża carycę Katarzynę o bezprawne pozbawienie tronu swojego syna Pawła i ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski. Wreszcie 11 maja 1771 r. wypływa w rejs, który przyniesie mu sławę i upragnioną wolność. Towarzyszy mu blisko setka zesłańców, w tym dziewięć kobiet i wciąż niedostrzegająca poza nim świata Afansja Niłowna.

„Św. Piotr i Paweł”, na którego maszcie powiewa flaga konfederatów barskich, nie kieruje się od razu na południe, ale rozpoczyna rejs po dziewiczych obszarach Morza Beringa. Być może pierwotny plan Beniowskiego zakładał przedostanie się do Europy niezbadaną drogą północną, uniemożliwiają to jednak pola lodowe. Statek zatrzymuje się u południowych wybrzeży Wyspy św. Wawrzyńca, a potem przez pewien czas płynie wzdłuż mało znanych wybrzeży Alaski. Kiedy sztorm znosi ich na zachód, przypadkowo odkrywają Wyspy św. Jerzego i św. Pawła, a po paru dniach osiągają Unimak, ostatnią wyspę Aleutów. W ten oto sposób Beniowski kilka lat przed słynną wyprawą Jamesa Cooka eksploruje niezbadane obszary mórz północnych. Już tylko z tego powodu zasługuje na miano jednego z największych odkrywców w historii Polski.

Kolejnym etapem podróży jest Japonia. W czasach Beniowskiego jest to kraj od ponad 100 lat całkowicie zamknięty dla Europejczyków (kontakty handlowe cesarstwo utrzymuje wyłącznie z Holendrami), mimo to Beniowski kilkakrotnie stawia stopę na tym tajemniczym lądzie. Przyjmowany jest różnie. Początek japońskiego etapu podróży jest jednak zdecydowanie feralny. Ciepły prąd morski zwany Kuro Siwo przynosi morderczy upał – załoga jest spragniona i głoduje. Gdy statek przypadkowo trafia na rajską wsypę Aogashima, załoga buntuje się i nie chce płynąć dalej, zamierza założyć tu osadę. Beniowski chce jednak dotrzeć do Europy. Stosuje więc podstęp. „Mamy za mało kobiet, aby tu zamieszkać. Popłyńmy na wybrzeże japońskie, zdobądźmy kobiety i dopiero zacznijmy budować miasto” – tłumaczy towarzyszom podróży. Ci dają się przekonać. Japończycy ugoszczą ich na tyle dobrze, że w drodze powrotnej syta załoga statku zapomina o Aogashimie.

„Św. Piotr i Paweł” kontynuuje rejs na południe i utyka na pewien czas na mieliźnie u wybrzeży wyspy Amami ?shima, zwanej przez miejscowych Usmay Ligon. Gościnność mieszkańców, a w szczególności kobiet, skłania ośmiu członków załogi do pozostania tu na stałe. Swoją drogą z podobnym, bardzo obyczajowo otwartym przyjęciem ze strony miejscowych kobiet Beniowski wraz ze swoją załogą spotyka się już wcześniej na jednej z Wysp Aleuckich. Miejscowe niewiasty, przez nikogo nieprzymuszane, zjawiały się tłumnie na statku, aby oddawać się uciechom cielesnym z uciekinierami z Kamczatki.

Gdy zbliżają się do Formozy (Tajwanu), Beniowski dostrzega dwa holenderskie statki płynące w przeciwnym kierunku. Kiedy nie godzi się na podporządkowanie rozkazom holenderskiego dowódcy, dochodzi do krótkiej potyczki. Beniowski ostrzeliwuje okręty holenderskie z czterech armat będących w jego posiadaniu. Holendrzy się wycofują, ale po tym zdarzeniu Beniowski poleca wciągnąć na maszt flagę Rzeczypospolitej Polskiej. Jest to z pewnością pierwszy w historii okręt pływający po Pacyfiku pod polską banderą.

W końcu po 134 dniach żeglugi od momentu wypłynięcia z Kamczatki „Św. Piotr i Paweł” dociera do portu w portugalskim Makau. Beniowski sprzedaje tu galeotę oraz przywiezione z Kamczatki i Wysp Aleuckich cenne futra. Sprzedaje także ważne informacje – kompanie wschodnioindyjskie głównych mocarstw zachodnich, posiadające swoje siedziby w Makau, płacą żywą gotówką za informacje o zamiarach handlowych i politycznych Rosji na morzach północnych. W Makau umiera także trawiona chorobą Afanasja.

Beniowski wsiada na pokład statku „Dauphin” i rusza do Francji. Po drodze odwiedza na krótko Ille de France (Mauritius) i Port Dauphin na Madagaskarze. Ta druga wyspa wzbudza jego szczere zainteresowanie. Jeszcze nie wie, że niebawem wróci tu w zupełnie nowej roli.

Władca Madagaskaru

W Paryżu Beniowski nie zasypia gruszek w popiele. Ambitny Polak, który szybko zaczyna się dusić w przytłaczającej metropolii, próbuje zainteresować rząd francuski możliwością skolonizowania Formozy albo innej z wysp Pacyfiku lub dalekiej północy. Francuzi nie są zainteresowani tak odległymi wyprawami. Poszukują jednak kogoś, kto pomoże rozciągnąć władzę Burbonów nad Madagaskarem. Beniowski nie zastanawia się długo. Przygotowuje plan podboju i ekwipuje ekspedycję, która w drogę rusza we wrześniu 1773 r. Towarzyszy mu żona, którą ściągnął ze Spiszu, i oddział francuskich ochotników. W lutym następnego roku ląduje w zatoce Antongil i z zapałem przystępuje do budowy fortu Louisbourg, który po latach rozrośnie się w jedno z większych madagaskarskich miast – Maroantsetrę. Osusza bagna, zakłada plantacje bawełny i trzciny cukrowej, zachętami i groźbami podporządkowuje sobie miejscowych wodzów plemiennych.

W głębi lądu w nazwanej przez siebie Dolinie Zdrowia buduje dwa kolejne forty i doprowadza do nich drogę. Beniowski rządzi na Madagaskarze surowo, lecz sprawiedliwie. Karze wszelkie występki zarówno tubylców, jak i zagranicznych, głównie francuskich kupców, zażarcie zwalcza handel niewolnikami. Przysparza mu to popularności wśród Malgaszy, ale budzi nienawiść wśród zarządców francuskich kolonii Ille de France i Burbon (Reunion), położonych niedaleko wschodniego wybrzeża Madagaskaru. Rozwój gospodarczy kolonii Beniowskiego jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Dlatego z Ille de France nieustannie płyną do króla Francji donosy szkalujące Beniowskiego i jego politykę. Kiedy władzę w Wersalu obejmuje nowy władca Ludwik XVI, atmosfera na dworze staje się dla Beniowskiego zdecydowanie mniej przychylna. Rząd francuski postanawia w końcu wysłać na wyspę komisarzy, którzy mają sprawdzić, ile w rozsiewanych plotkach jest prawdy.

Beniowski czuje się zagrożony, postanawia więc zagrać va banque. Po trzech latach rządów jego pozycja wśród miejscowych ludów niepomiernie wzrosła, jest coraz bardziej ceniony za swoją walkę z handlem niewolnikami, w odróżnieniu od innych obcokrajowców nigdy nie odnosi się z pogardą do tubylców, wielu wodzów widzi w nim jedyną szansę na ochronę przed zaborczością Europejczyków (mimo że paradoksalnie sam takowych reprezentuje), a wiosną 1776 r. zyskuje silnego sprzymierzeńca – plemię Sambarywów, które obronił przed najazdem wojowniczych Seklawów.

Już od pewnego czasu po wyspie krąży opowieść rozsiewana przez starą Malgaszkę, byłą niewolnicę z Ille de France, która twierdzi, że Beniowski jest synem pewnego cudzoziemca i córki Laryzona Ramini, ostatniego króla całego Madagaskaru. Najprawdopodobniej autorem tej historii był sam Beniowski. W sytuacji zagrożenia swojej władzy zaczął wszem wobec głosić, że opowieść starej kobiety jest prawdziwa. Kiedy wodzowie malgascy usłyszeli, że komisarze królewscy mogą zdymisjonować Beniowskiego, postanowili zawczasu obwołać go ampansakabą, królem królów. Beniowski skwapliwie się zgodził i po zatwierdzeniu przez Wielki Kabar (wielką radę) został Maurycym Augustem I. Po wspomnianych na początku uroczystościach nowy władca Madagaskaru przystąpił do energicznych działań. Co ciekawe, miał silne oparcie w garnizonie francuskim Louisbourga, który w większości zaprzysiągł mu wierność.

Beniowski postanowił ukształtować ustrój Madagaskaru na podobieństwo tego, który był mu znany najlepiej – demokracji szlacheckiej Rzeczypospolitej. Zachował prerogatywy Wielkiego Kabaru, powołał Radę Najwyższą oraz Radę Nieustającą – coś na kształt władzy wykonawczej. Zapowiedział także utworzenie rad prowincjonalnych o kompetencjach zbliżonych do polskich sejmików ziemskich. Przeorganizował wojsko i wyznaczył miejsce na nową stolicę.

Zdawał sobie jednak sprawę, że zadarł z potężnym mocarstwem. Dlatego jeszcze pod koniec 1776 r. postanowił pożeglować do Francji, aby wyjaśnić sytuację i zaproponować sojusz między dwoma niepodległymi państwami. Wielki Kabar zgodził się, aby władca opuścił wyspę maksymalnie na 18 miesięcy. Nikt, łącznie z samym Beniowskim, nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego nieobecność przeciągnie się do blisko dziewięciu lat.

Powrót króla

We Francji czekają na Beniowskiego nagrody i zarazem odrzucenie. Ludwik XVI w uznaniu jego zasług w kolonizacji Madagaskaru dekoruje go Krzyżem św. Ludwika, awansuje na generała brygady i nadaje tytuł hrabiowski. Jednocześnie nie chce nawet słyszeć o koncepcji budowy na Madagaskarze niepodległego państwa i zabrania Beniowskiemu powrotu na wyspę. Zniechęcony hrabia początkowo wyjeżdża na Węgry, gdzie kupuje majątek ziemski Wieska, położony nieopodal Nowego Miasta nad Wagiem. Spokojne życie nie jest jednak przeznaczeniem ambitnego i dynamicznego człowieka, jakim jest Beniowski. Szuka przygód, a te może znaleźć albo na wojnie, albo w podróżach. Bierze więc udział w wojnie austriacko-pruskiej, a potem ponownie rusza w drogę i próbuje przekonać możnych tego świata do swojej koncepcji niepodległego Madagaskaru. Nieustannie krąży między Francją, Anglią i Stanami Zjednoczonymi. W tym ostatnim kraju ma swojego rzecznika, przyjaciela jeszcze z czasów konfederacji barskiej, Kazimierza Pułaskiego, który prezentuje przed Kongresem jego „Projekt ekspedycji na Madagaskar”. Zdobywa także poparcie Benjamina Franklina, przedstawiwszy mu swoje plany podczas wspólnych partii szachów (obaj są bowiem zapalonymi graczami). Kongres nie zgadza się jednak na wyprawę, która mogłaby zaszkodzić stosunkom młodego państwa z sojusznikiem – Francją.

Jego propozycja budzi natomiast zainteresowanie Anglików, choć ci nie chcą się oficjalnie angażować w przedsięwzięcie o niepewnym finale. Pomagają jednak Beniowskiemu zawiązać prywatną spółkę, która ma pomóc hrabiemu w odzyskaniu władzy na wyspie i następnie podpisaniu sojuszu z Wielką Brytanią. Zgromadzony kapitał akcjonariuszy pozwala im na zakup w amerykańskim Baltimore dużego statku „Interpid” z ładowniami wypełnionymi bronią, prochem i towarami handlowymi. Dowódcą okrętu zostaje kapitan Davis. Beniowski nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest on francuskim agentem. Francja bacznie obserwuje bowiem poczynania „polskiego awanturnika”, jak od pewnego czasu nazywa się go nad Sekwaną, i za wszelką cenę próbuje je sabotować.

W lipcu 1785 r. Beniowski wpływa do zatoki w pobliżu Przylądka św. Sebastiana na Madagaskarze. Zaraz po wylądowaniu pojawiają się Malgasze – wciąż o nim pamiętają i nadal traktują jako swojego ampansakabę. Beniowski rozdziela siły. Razem z tubylczą armią i ochotnikami, którzy przypłynęli z nim ze Stanów, rusza drogą lądową do Doliny Zdrowia w pobliżu Louisbourga w zatoce Antongil. „Intrepid” z resztą ładunku ma zaś opłynąć wyspę od północy i zapewnić bezpieczne wkroczenie karawany do samego fortu. Niestety, wtedy do akcji przystępuje francuski agent kapitan Davis, który niespodziewanie dezerteruje wraz ze statkiem wypełnionym bronią i sprzętem. Beniowski jest jednak człowiekiem niezłomnym. Z raz powziętego postanowienia nigdy nie rezygnuje. Mimo przeciwności dociera na wschodnie wybrzeże i rozpoczyna budowę swojej nowej stolicy, Maurytanii. Osada rządzona sprawną ręką szybko się rozrasta, Beniowski organizuje też wojsko, złożone przede wszystkim z Malgaszy. Ale i Francuzi nie próżnują.

Na początku maja 1786 r. z Port Louis na Ille de France wypływa kapitan Larcher wraz z 60 zaprawionymi w boju żołnierzami. Beniowski przyjmuje otwartą bitwę. Nie wiadomo, jak by się zakończyła, gdyby nie jedna nieszczęśliwie zabłąkana kula. Oddajmy głos kapitanowi Larcherowi, który w swoich pamiętnikach tak opisał końcową fazę boju stoczonego 23 maja 1786 r.: „W tym momencie zauważyłem, że pan Beniowski polecił dać ognia z jednego działa, które jednak nie wystrzeliło. Byliśmy tak blisko fortu, że wystrzał ten byłby mi zabił lub zranił większą część oddziału. Uważałem moment za decydujący, rozkazałem przystąpić do szturmu. Byłem jeszcze o kilka kroków od palisady, gdy znowu ujrzałem Beniowskiego, który strzelił do nas z karabinu i opuścił go zaraz do ziemi, podnosząc swą lewą rękę do serca, a prawą naprzód w naszą stronę. Zrobił jeszcze kilka kroków, by zejść z nasypu i upadł między podpierające go pale. Sforsowaliśmy palisadę i wpadliśmy do fortu. (..) Kula przeszyła mu pierś z prawej strony do lewej” . Zanim ciało hrabiego złożono do grobu, przeszukano mu kieszenie. W jednej z nich znaleziono akt elekcyjny podpisany w Louisbourgu 10 lat wcześniej.

Mieczysław Lepecki, biograf hrabiego Maurycego, tak podsumował jego dokonania: „Bez niczyjej pomocy, bez środków, wyposażony jedynie w inteligencję i przyrodzone zdolności przywódcze, potrafił nie tylko umknąć z miejsca tak odległego, jak pobrzeża Morza Ochockiego, ale nawet w kilka lat później uzyskać dla siebie koronę. Należy podziwiać jego odwagę, fantazję i wytrwałość. Przecież takim właśnie ludziom Anglia, Francja, Hiszpania i Portugalia zawdzięczają swoje ongiś wielkie (…) imperia. Trochę awanturnikom, trochę fantastom, ale zawsze odważnym, przedsiębiorczym i nieokiełznanym”.

Beniowski to z pewnością jedna z najciekawszych i najbarwniejszych postaci naszej historii. Polski król Madagaskaru pozostawił po sobie wciągający „Pamiętnik”, sławę największego XVIII-wiecznego polskiego odkrywcy i podróżnika, a także… efektowny mat szachowy polegający na tym, że poświęca się hetmana, a skoczek samotnie matuje króla przeciwnika.

Przez całe swoje życie Maurycy Beniowski był niczym ta ruchliwa szachowa figura, nieustannie rzucało go po świecie, ale z każdej opresji wychodził obronną ręką. Kiedy jednak został królem, przewrotny los dał mu życiowego mata.


Notice: Undefined variable: meta_text in /var/www/tkpvh3si/data/www/polska.sumy.ua/wp-content/themes/hiero/content-single.php on line 53